wtorek, 21 stycznia 2014

Dodatek


Układa mu się, a to jest najważniejsze. Patrzę jak czule tuli swoją córkę do piersi, jak delikatnie całuje Aśkowe usta i chociaż wiem, że mogłam być na Jej miejscu to nie jest mi smutno. 
Wiem, że jest szczęśliwy. 

I czasem lubię patrzeć jak wieczorem siada przy oknie i patrzy w gwiazdy, a wtedy mówi do mnie i opowiada mi o całym świecie. O porażkach i radościach, o chwilach zwątpienia i zachwianiach, które chowa w sercu. A ja wtedy siadam na jednej z białych kanap i patrzę na jego lekko roześmiane, ale zawsze pokryte cienką warstwą łez oczy i znów czuję jak jest blisko mnie. 
Jakbym była tuż przy nim, czuła jego zapach, stąpała po drewnianych panelach i jak bym żyła. 
I raz na jakiś czas nie wytrzymuje, a z oczu kapią mi łzy i dostaje pozwolenie, które jest jedną z najmilszych rzeczy. 
I schodzę do niego we śnie i spędzamy razem czas, śmiejąc się, głaszcząc po policzku albo po prostu rozmawiając. Aż na zbyszkowe łóżko wpada mała Agatka lub zaczyna dzwonić dzwonek, który sprawia że znika On i znikam ja. 

Nie lubię jak płacze, jak siedzi samotnie na hali, jak wciska ostre paznokcie w Mikase, jak nie daje sobie już rady, jak szepcze bezradnym głosem, że nie może beze mnie żyć. I wtedy pękam i ja również mam dość mimo iż miejsce w którym znajdują się ludzie po śmierci jest naprawdę cudowne. 

Ale mimo wszystko moje marzenie się spełniło. Bo poznałam kogoś, kogoś kto sprawił że w ostatnich chwilach mojego życia było ono.. wspaniałe. 
Dzięki Zbyszkowi. 
Niedoszłemu narzeczonemu. 
Niedoszłemu ojcu moich dzieci. 
Niedoszłemu mężowi. 
Ale dzięki miłości mojego życia, która nie odeszła mimo iż ja przestałam istnieć, tam. 
W tamtym świecie. 


--------------------------

Jestem już o 12 lat starszy. 
To takie dziwne. 
I lubię czasem patrzeć na spokojną, śpiącą twarz mojej żony, na jej kaskady jasnych włosów spływających po delikatnej twarzy i czuje jak boli mnie serce. 
Bo czasem ktoś poznany znika z naszej pamięci po jakimś czasie, ale zdarzają się też ludzie, którzy pozostają w niej na wieczność. 
I ty jesteś taką osobą Agato Dobrowska - Bartman. 
Wiem, wiem że nigdy nie przejęłaś mojego nazwiska, ale ja miliony razy wyobrażałem sobie z Tobą ślub. 
Bo kocham Cię i kocham ten fakt iż spełniłem Twoje ostatnie marzenie

----------------------------------------------------------------------------------------------

Ze względu na koniec mojej blogowej przygody postanowiłam na każdym z moich opowiadań zostawić Wam małą niespodziankę. 
W podziękowaniu, że byłyście ze mną na tym blogu. :)

To jest szczególne opowiadanie, bo było ono pierwsze i chyba wspominam je z największym sentymentem. Pamiętam jak do mojej chorej łepetynki wpadł pomysł na bloga. Pisany w bólu, niewidomej, zaskoczeniu. Wszystko było nowe, inne. Ale dzięki niemu zyskałam tak wiele i mogę szczerze powiedzieć, że był on początkiem mojej małej, wielkiej przygody. Która już dobiega końca. 

Cześć. 
Na zawsze ? Chyba jestem na to zbyt szalona. Kiedyś powrócę. A wtedy dam Wam znać. 

Idalia Makowska ;3