Około godz. 10 przez moje okno wpadło parę promieni gorącego słońca. wstałam z łóżka ubrałam się po czym zeszłam na śniadanie. Byłam w domu sama rodzice byli w pracy, mój brat jest ode mnie starszy ma własną rodzinę, mieszka w Krakowie. Zawsze był dla mnie wsparciem, chociaż w dzieciństwie i w czasach młodzieńczych nigdy dobrze się nie dogadywaliśmy może dlatego nauczyłam się nie poddawać. Zawsze po takiej bezsensownej kłótni czy bijatyce nie poddawałam się nie odchodziłam ze spuszczoną głową... to ja musiałam być górą, chociaż byłam młodsza, słabsza.
Zjadłam naleśniki ( moje popisowe danie- jestem genialną kucharką) posłuchałam wiadomości co kocham robić, uwielbiam być na bieżąco w sprawie mniejszej ale i większej wagi. Co raz częściej zastanawiałam się jak spędzić mój ostatni rok. Zawsze marzyłam aby moje życie było wyjątkowe, abym niczego nie żałowała. Miałam tyle planów.. często moi znajomy śmiali się że mam 21 lat i całe życie zaplanowane. Każdą minutę.. ale jak spełnić je w ciągu tak krótkiego czasu ? Nagle usłyszałam długi, głośny dźwięk dzwonka. Wstałam z krzesła po czym udałam się do wejścia. Z impetem otworzyłam drzwi za którymi stała niewysoka, uśmiechnięta kobieta.
- Nazywam się Krystyna Żuk z Fundacji Spełnij Marzenia. Czy zastałam panią Agatę Dobrowską ?
- Tak to ja.
- Aha. Byłam umówiona z pani mamą.
- Ah.. tak. Proszę wejść. - Faktycznie coś mi mama wspominała o tej fundacji ale nie sądziłam, że chce z niej skorzystać. Zaprosiłam kobietę do przestronnego, jasnego salonu. Dopiero teraz zauważyłam, że jest niewiele starsza od mnie. Po paru minutach z dwoma kubkami aromatycznej, zielonej herbaty oraz talerzykiem pierników usiadłam obok mojej rozmówczyni. Na początku opowiedziałam jej o sobie o moich znajomych oraz rodzinie. Kryśka, bo tak kazała do siebie mówić opowiedziała mi historię jej życia. Nie myliłam się była 2 lata starsza. Skończyła pedagogikę na UJ po czym wróciła do swojego oraz mojego rodzinnego miasta Rzeszowa. Opowiedziała mi że marzy jej się gromadka dzieci i duży pies. Nagle przerwałam jej potokiem moich słów, moich marzeń. Z każdym kolejnym zdaniem po moich policzkach spływały grube, słone łzy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że to koniec..
Płakałam głośne, długo i nie przerwanie. Zaczynałam dusić się łzami. Wiedziałam, że w końcu musiało to nastąpić. Przecież nie jestem ze stali. Jestem kruchą 21-letnią Agatką pełną marzeń i pomysłów na życie, planów, które przerwała jedna straszna wiadomość. Kryśka patrzyła na mnie, miała coś takiego w oczach, że miałam wrażenie, że mnie rozumie. Nie myliłam się.. chwilę później dowiedziałam się o jej siostrze, która miała białaczkę. Z dwóch największych swoich marzeń zdążyła spełnić tylko jedno, dlatego Krystyna pomaga ludziom takim jak ja. Ludziom, którym można pomóc jedynie spełniając ich marzenia. Przestałam płakać " Agata weź się w garść ! " mówiła mi mój wewnętrzny głos. Nagle usłyszałam spokojny, opanowany pełen ciepła głos Kryśki :
- Powiedz co chcesz zrobić najpierw ? - Uśmiechnęłam się.
- Zjadłabym pieguski !
Postanowiłyśmy zacząć od właśnie takich drobnych rzeczy. Ruszyłyśmy w stronę sklepu. W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się w parku. Omawiając dalszą współpracę. Następny punkt okazało się czymś prostym w wykonaniu. Wystarczył jeden telefon i już jutro miała zaplanowany wyjazd do Spały. Ale czy ja emocjonalnie byłam gotowa spotkać moje autorytety ? Osoby, które oglądam w telewizji czy też na meczach ligowych. No ale cóż jak nie teraz to już nigdy.. jutro miało spełnić się moje największe marzenie, miałam osobiście poznać ludzi, których podziwiam, na których się wzoruję.. Koło godziny 16 pożegnałam się z Kryską oraz umówiłam się z nią, że przyjedzie po mnie jutro o 8 z rana. Wróciłam do domu. Mama kończyła gotować obiad, opowiedziałam jej co się dzisiaj wydarzyło oraz o jutrzejszym dniu. Po obiedzie stałam się senna. Położyłam się spać. Obudziło mnie głośne pukanie w drzwi. Spojrzałam na zegarek była 18:30. Wstała z łóżka, ogarnęłam włosy po czym wpuściłam mojego gościa. Okazała się nim moja najlepsza przyjaciółka Gośka. Miło spędziłyśmy czas śmiejąc się, gadając, chociaż na chwilę pomogła zapomnieć mi o wszystkim. Koło godziny 20 Gosia opuściła mój dom. Ja natomiast zaczęłam się pakować, ponieważ w Spale miałam spędzić całe 7 dni. 7 dni z siatkarzami ! Tej nocy śmiałam o Bartoszu Kurku, w którym była odkąd pamiętam bardzo zauroczona...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz