piątek, 15 lutego 2013

30. Największa jest miłość.


Pamiętasz jak czułaś się na komunii swojego brata ? Wyglądałaś pięknie, ale on jeszcze lepiej, gadałaś ze wszystkimi, ale to on był kimś kogo pożądał w rozmowie każdy przybyły. Cieszyłaś się, bo wszystko wychodziło idealnie, ale ważniejszą rzeczą było jego szczęście . To jego szczęście i radość sprawiały Ci przez cały dzień przyjemność. 
Tak samo czułam się ja 31 sierpnia. Tyle, że nie miałam tych paru lat tylko całe 22. Cieszyłam się, bo widziałam, że na twarzy Michała cały czas gości uśmiech. 

Stoję ławeczkę za państwem młodym, a obok mnie znajduje się niejaki Adam, który drużbą. Dominika w długiej białej sukni prezentuje się jak prawdziwa księżniczka, oczywiście jest coś starego, coś nowego, coś niebieskiego, coś pożyczonego, Michał natomiast w czarnym idealnie dopasowanym garniturze prezentuje się niczym książę z bajki. 
Słucham dokładnie co mówi ksiądz jednak nie mogę się za bardzo skupić przez to, że jeden z najważniejszych mężczyzn w moim życiu bierze ślub. Nagle słyszę znajomą mi melodię w czasie, której wstaje i podchodzę do mównicy. Przekręcam stronice księgi, aż w końcu z moich ust wydobywa się lekko drżący, ale miły dla ucha głos.   

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, 
a miłości bym nie miał, 
stałbym się jak miedź brzęcząca 
albo jak cymbał brzmiący. (...) 
Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, (...) 
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: 
z nich zaś największa jest miłość. 

Schodzę z podestu i kieruję się w stronę swojej ławeczki, widzę poruszenie zgromadzonych i łzy w oczach Michała. Łzy wzruszenia. 
Dalsza część mszy ucieka mi gdzieś, "przebudzam" się dopiero w czasie przysięgi. 
- Ja Michał biorę sobie Ciebie Dominiko za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. 
Ja Dominika biorę sobie Ciebie Michale za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. 
Chwilę później znów słyszę głos Michała. 
- Dominiko przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. 
- Michale przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. 
W pewien sposób spełniam swoje marzenia, chociaż to nie ja stoję na ślubnym kobiercu, to nie ja smakuje ust swojego "ideału", to nie ja jestem mężatką, ale czuje i przeżywa to ktoś kto jest dla mnie ważniejszy niż ja sama dla siebie - Michał. 
Następnie życzenia, które ciągnął się w nieskończoność, zbieranie groszaków, aby już po chwili stać pod salą weselną i wyczekiwać państwa młodych. Stoję w tulona w silne ramiona Zbyszka i marzę, chociaż chyba nie powinnam, bo to zbyt szybko, żeby kiedyś właśnie z nim znaleźć się na miejscu Domy i Michała. 
W końcu podjeżdża biała limuzyna, z której wysiadają państwo młodzi. Tradycyjne przywitanie chlebem, rozbicie kieliszków wódki, przeniesienie Domy przez próg sali aż w końcu pierwszy taniec. 
Wszyscy przybyli otaczają młodą prę, biorąc się za ręce. W sali robi się ciemno drobne świeczki na parapetach i stolikach nadają atmosferę temu wydarzeniu, a z głośników płynie muzyka . 
Wszystko jakby było zaklęte, moc miłości tak bardzo bije od pary, że wszystkie problemy i cierpienia znikają. W sali czuć jedynie miłość, zgodę i pojednanie. 

Z godziny na godzinę weselę coraz bardziej się rozkręca. Orkiestra gra kawałki z ostatnich 20 lat, przy których tak świetnie bawią się wszyscy goście. Jest niesamowicie. Można poczuć się jak w wielkiej bańce miłości, ale o taką atmosferę zawsze chodziło Michałowi. Krótko przed 24 na salę wjeżdża duży truskawkowy tort. Wszyscy goście pochłaniają go w ekspresowym tempie. Następnie przychodzi jak dla mnie jeden z najlepszych momentów całego wesela - oczepiny. 

Szczęśliwą zdobywczynią welonu okazuje się siostrzenica Dominiki 11-letnia Kasia, a "przyszłym" panem młodym Zbyszek, co wywołuje u mnie niezły ubaw. Z głośników płynie spokojna, romantyczna piosenka, a po parkiecie wiruje prawie 2 metrowy facet z mierzącą metr pięćdziesiąt dziewczynką. Cała sala uśmiecha się rozbrajająco na ten widok, a ja widzę na twarzy Zbyszka ubaw, ale i w pewien sposób zażenowanie tą sytuacją, bo liczył że to ja złapię kawałek białego płótna. Natomiast Kasia jest widocznie wniebowzięta, jednak szybko można dostrzec skrępowanie i stres malujący się na jej młodej twarzyczce. 
Kolejna zabawa jest nie lada gratką dla pana młodego jak i panny młodej. Państwo młodzi muszą nawzajem ściągnąć z siebie welon i muszkę, w tym czasie goście liczą czas, a następnie tyle ile zajęło Michałowi zdjęcie welonu tyle razy musiał pocałować Dominikę w różne części ciała zaproponowane przez gości i w odwrotną stronę. Wyszło tak, że Michał musiał pocałować Dominikę 2 razy w stopę, ucho, nos, rękę, pierś, pachę i szyję, Doma miała natomiast trudniejsze zadanie ponieważ musiała pocałować pana młodego w te same miejsca plus w górną część uda. Co wywołało niemałe zamieszanie i rozbawienie u "publiczności". 
W kolejną zabawę ja sama zostałam wciągnięta, ale nie żałowałam, ponieważ wygrałam butelkę wódki. Spośród gości zostały wybrane 5 kobiet i 4 mężczyzn. Kiedy muzyka przestawała grać orkiestra wymagała aby każda z pań przyniosła konkretną rzecz i wskoczyła na biodra któremuś z wybranych panów, oczywiście jedna pani nie miała partnera więc odpadała zabierając ze sobą któregoś z mężczyzn. Pierwszą rzeczą był banan ze stołu, wtedy odpadał Alicja ( koleżanka Dominiki )  kolejną rzeczą były męskie spodnie i koszula , które miałyśmy założyć na siebie. Wtedy też pozbawiłam spodni i koszuli jednego z najlepszych Polskich siatkarzy czym wywołałam zachwyt pań, nawet mojej mamie się to bardzo spodobało. Kolejną rzeczą był biustonosz, ale nie swój. Tym razem moim łupem padła Dominika i jej stanik. 
Na samym końcu zostałam jedynie z Weroniką ( siostra Michała ). Musiałyśmy przynieść koło zapasowe z samochodu. Na szczęście miałam na sobie Zbyszkowe spodnie, w których znajdował się kluczyk do białego audi i czym prędzej pobiegałam do samochodu.
Wbiegłam z piskiem radości do sali czym wywołałam śmiech całej publiczności, rzuciłam koło pod nogi Michałowi i wskoczyłam mu na biodra, śmiejąc się przy tym triumfalnie. 
Takim sposobem pozbawiłam Zbyszka ubrań i koła to jego kochanego samochodu.
Wesele skończyło się po 8 z rana, a my ze Zbyszkiem wyszliśmy z niego jako ostatnia para. Nie miałam na nic siły więc tak jak stałam, czyli w pełnym makijażu i w sukience położyłam się spać. Następnego dnia, a raczej tego samego o 16 były poprawiny, na które niestety Zbyszek nie mógł zostać, ponieważ musiał jechać na zgrupowanie. Całą niedzielę spędziłam na sali wśród bawiących się gości. Krótko po 22 skończyły się poprawiny i młoda para udała się na tydzień poślubny na Dominikanę po wcześniejszym życzeniu gości owocnego sexu. 


Wrzesień upływa bardzo szybko. Cały miesiąc wyczekuje. Czekam na Mistrzostwa Europy, na Zbyszka, na Michała i Dominikę, na Goche, na wszystko. Co dzień wyczekuje nowej wiadomości z którejś strony. 



29 września 

Mecz przez wiele sympatyków siatkówki, ale i nie tylko został okrzyknięty "Wydarzeniem narodowym" albo jeszcze inaczej "3 wojną światową". Tak dokładnie, ponieważ to po drugiej stronie siatki stoją żelaźni Rosjanie. W Polsce mówią o tym meczu "Odpłata za Igrzyska", w Rosji natomiast "Powtórka z Igrzysk". 
Siedzie w Kopenhadzkiej hali wypełnionej po brzegi biało-czerwonymi barwami. W tym momencie nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, ponieważ jest to tak ważne wydarzenie, ważna impreza. 
Hymny obu drużyn i już po chwili na boisko wbiegają pierwsze szóstki. Zbyś, mój kochany Zbyś w pierwszej szóstce występuje już regularnie. 
Heroiczna walka o Mistrzostwo Europy trwa aż 5 setów. 
Już po chwili piłka meczowa dla Polski szybuje pod duńskim sufitem hali. Idealne przyjęcie Igły, wystawa Łukasza i piękna, nie do zatrzymania przez nikogo przesunięta krótka Piotrka Nowakowskiego. Kibice szaleją, gracze cieszą się niczym dziecko, które właśnie dostało wymarzonego misia. 
Chociaż nie wiem jak to możliwe, ale radość i euforia jest jeszcze większa niż po zwyciężeniu LŚ. Nie przejmując się zakazem ochroniarzy wpadam na boisko i przytulam się do Zbyszka, gratulując mu.
Po niecałych 30 minutach Polska Reprezentacja stoi na najwyższym stopniu podium ze złotymi medalami na szyi. MVP turnieju został Zbyszek, mój kochany Zbyszek.  
Nawet nie zdążam zorientować się kiedy przyjeżdżamy do hotelu Imperial na poturniejową fetę. Po chwili siatkarze i ich najbliżsi w tym ja bawią się w restauracji hotelu śpiewając Polskie hity puszczane przez DJ Winiara. 
- Kocham Cię - mówi mi do ucha Zbyszek, kiedy tańczymy do jednej z wolnych piosenek.
- Ja Ciebie też. 
- Ten medal wygrałem dla Ciebie - mówi wyjmując go z kieszeni jeansowych spodni i zakładając go na moją szyję. 





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Witam ! 
Niestety wifi chodziło mi tak wolno, że nie było szans niczego dodać. A ten wpis pisany na szybcika więc nie jest idealny. :P

Kochane ! Jak spędziłyście walentynki ? Ze znajomymi, same, z chłopakiem, a może tak jak ja z byłym chłopakiem ? xd 

Pozdrawiam. :) 


P.S 
Należy podziękować tej piosence , bo to ona zmotywowała mnie do napisania czegoś. :) 

Od razu mówię, że nie wiem kiedy pojawi się kolejny wpis, ponieważ nie wiem czy będę miała jutro czas, a w niedziele play-offy ( na które się wybieram ), a w poniedziałek jadę na jeden dzień na narty. 
I od razu informuję przyszły rozdział będzie ostatnim przed epilogiem.. 

A tutaj jeśli ktoś jeszcze nie widział. : 

http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz