Cały poranek krzątałyśmy się z Gośką po domu. Na śniadanie zjadłyśmy tosty, które popiłyśmy świeżą, aromatyczną kawą. Po 12 kiedy siedziałyśmy wlewając w siebie stare znalezione w barku rodziców czerwone wino ( jedynie taki alkohol mogłam spożywać w czasie leczenia ) usłyszałam znajomy mi dźwięk - dzwonił mój telefon.
- Halo !
- Cześć Aga miałem odezwać się dzisiaj.
- Tak, tak pamiętam.
- Mam dla Ciebie 1 bilet, ale jak chcesz to mogę załatwić też dla Gośki.
- Nie, nie trzeba będę sama.
- No to fajnie. Bilety wiesz gdzie odebrać na nazwisko Bartman.
- Dobra.
- No to do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Mecz był dopiero o 18. Koło 14 Gosia poszła do domu, a ja postanowiłam zrobić na obiad pierogi. Po 15 moi rodzice wrócili z pracy i wszyscy razem spożyliśmy posiłek. Parę minut po 16 wzięłam prysznic, założyłam szare jeansy, czarne trampki i koszulkę Resovii z nazwiskiem Bartmana na plecach. Do meczu pozostało mi jakieś 1,5 godziny tak więc obejrzałam fragment powtórki meczu z LŚ. Chociaż oglądałam już ten mecz to znowu towarzyszyło mi podczas niego sporo emocji. Zanim się obejrzałam trzeba było już jechać. Odebrałam bilety i zaczęłam kierować się w stronę hali.
Wchodząc po schodach słychać było już rzeszowskie przyśpiewki oraz gwar panujący na sali. Po kontroli biletów weszłam do pełnej już hali, usiadłam na wyznaczonym miejscu przy samym boisku i patrzyłam jak rozgrzewają się zawodnicy obu drużyn. Byłam dumna, że znam osobiście wielu zawodników biegających po płycie boiska. Po chwili zauważyłam idącego w moim kierunku Miśka.
- Cześć młoda. - uśmiechnął się.
- Cześć, cześć
- Chciałem Cię przeprosić za to co powiedziałem w Spale, ale kocham Zibiego jak brata i wiem że mu zależy.
- Rozumiem Dziku. - uśmiechnęłam się.
- Dzięki
- To co skopiecie tyłki tym rzeszowskim paskudom ? - roześmiałam się.
- Spróbujemy - odpowiedział mi już biegnąc na dalszą część rozgrzewki. Mecz był emocjonujący chociaż Resovia wygrała go 3:0. Z każdym razem kiedy Zbyszek szedł na pole zagrywki patrzył się w moją stronę, mój brzuch wariował, wszytko wirowało.
Zbyszek został MVP z czego bardzo się cieszyłam. Mecz się skończył chłopcy powoli zaczęli kierować się w stronę szatni ja zabrałam swoje rzeczy i zaczęłam podążać w stronę wyjściowych drzwi. Kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
- A ty gdzie się wybierasz ? Idziemy w parę osób świętować wygraną, jeśli chcesz zapraszamy. - uśmiechnął się do mnie Ignaczak.
-A wiesz, że się skuszę i tak miałam się nudzić.
- No to chodź. - pociągnął mnie za rękę.
Nie za bardzo wiedziałam co się dzieję ogarniałam jedynie tylko tyle, że idziemy w stronę szatni. Mijaliśmy po drodze stado napalonych na Krzyśka hotek, które skakały i piszczały. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila i by tam orgazmu każda dostała.
Przedzieraliśmy się przez tłum zostawiając drobne maźnięcia markera w co niektórych zeszytach, aż w końcu doszliśmy pod szatnie. Miałam tu poczekać na chłopców tak więc włożyłam do uszu słuchawki, a z nich popłynęła kojąca muzyka.
Po paru minutach z szatni wyszedł Zibi, Igła, Olieg i Paul natomiast z szatni Jastrzębia Dziku wraz z Michałem Łasko i wszyscy tylnym wyjściem aby ominąć napalone fanki wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas do mieszkania kapitana Resovii, w którym miała odbyć się feta.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już chyba koniec złej passy Resovii. Jesteśmy wiceliderem :D
Gratulację :)
Jutro kolejny mecz będę musiała "obejrzeć" w radio, ponieważ nie ma transmisji.. :(
Pozdrawiam. Resovianka.. :D