poniedziałek, 19 listopada 2012

10. Wpadłyśmy sobie w ramiona, modląc się że to nie jest nasz ostatni uścisk.

Poczułam czyjąś zimną rękę na nadgarstku, otworzyłam oczy.
- Dzień dobry pozwoliłam sobie wejść, ponieważ muszę zabrać panią na badania. - powiedziała z uśmiechem na twarzy młoda kobieta. - Proszę się ubrać będę czekała za drzwiach.
- Dobrze . - odpowiedziałam lekko zaspanym, ale płynnym angielskim. Ubrałam się w miarę wygodnie, pomalowałam oczy tuszem, związałam włosy w koczka i wyszłam na korytarz. Udałam się z kobietą do ciemnego pomieszczenia gdzie miałam się położyć i wykonywać różne wskazane ruchy. Badania trwały 20 minut, po nich miałam czas aby udać się na śniadanie.  Z dużą porcją musli usiadłam w rogu jasnej, przestronnej jadalni. Dopiero teraz zauważyłam, że jest udeżająco podobna to tej w Spale. Wtedy pierwszy raz poczułam, że tęsknie za siatkarzami, za Spałą i za wszystkim co mnie tam spotkało.
- Cześć mogę się przysiąść ? - zapytała mnie się młoda kobieta mniej-więcej w moim wieku.
- Tak oczywiście. Aneta jestem.
- Cześć ja Kaśka. Polka ? - wyszczerzyłam się.
- Tak
- No nareszcie jestem tu już drugi raz i jesteś pierwszą Polką. - uśmiechnęła się. Rozmawiałyśmy przez cały posiłek, dowiedziałam się, że Kasia choruję na ten sam rodzaj raka co ja, że jest na drugiej turze chemioterapii tutaj we Francji, a w Polsce leczona była już trzema rodzajami. Była z Warszawy, miała narzeczonego i planowała trójkę dzieci. Przed chorobą była przedszkolanką. Cały czas się śmiała, mówiła że bardzo tęskni za pracą i że chętnie by już do niej wróciła, ale za pewne przestraszyłaby wszystkie dzieci, ponieważ była łysa. Zastanawiało mnie czy ja także stracę włosy.
- Musisz być poważnie chora skoro od razu tutaj Cię przysłali.
- Faktycznie jestem, jedynie ta chemioterapia daje mi jakieś szanse na przeżycie, jak się nie powiedzie prawdo podobnie za jakieś 10 miesięcy umrę .- wymusiłam uśmiech. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy. Opowiedziała mi o wszystkim co się tu dzieje, o osobach, które są tu leczone. Dowiedziałam się że jest ich tu tylko 10. Nawet nie zauważyłyśmy, że na stołówce zrobiło się już pusto.
- Pani Aneto. Zapraszam na badania.
- Tak już idę, Do zobaczenia Kasia.
Kolejne badania nie były przyjemne ,wkuwano mi w skórę różnej grubości igły i notowano coś w zeszycie. Koło godziny 17 byłam już po badaniach i posiłku, postanowiłam odpocząć. Zadzwoniłam do rodziców i Bartka oraz Gosi i Michała, dowiedziałam się że u nich wszystko w porządku i że tęsknią.
Kolacje zjadłam z Kasią oraz cały wieczór także z nią spędziłam oglądając polskie komedie, które miałam nagrane na płyty. O 23 Kasia pożegnała się ze mną a ja wyszłam na balkon, który był moim ulubionym miejscem w klinice.
Nie był on za duży stało na nim jedno krzesło oraz stolik. Widok z balkonu był nieziemski, rozpościerał się na małe kolorowe kamieniczki. W dole był duży plac, po którym chodziły zakochane pary. Od razu pomyślałam o Bartku i o tym, że za 2 tygodnie będę tam z nim spacerować.
 
 
Wtorek minął mi wolno i leniwie, cały dzień nie widziałam Kasi. Tego dnia byłam przygotowywana na chemie, którą podano mi następnego dnia. Całą środę zwijałam się z bólu, ponieważ niby to była tylko kroplówka to i tak bolało mnie całe ciało. W czwartek i piątek lekarze mnie oszczędzili i całe dnie przespałam za pomocą jakiś czarodziejskich środków.
Po parterze czyli tam gdzie jest jedynie stołówka i sala "zabaw" kręciło się dużo ludzi. Był weekend tak więc przyjechało sporo ludzi w odwiedziny. Zjechałam na wózku windą do holu, gdzie czekała już na mnie moja mama. Podbiegła do mnie i obje w uścisku płakałyśmy. Po chwili puściła mnie, ponieważ jej uścisk był tak mocny, że wszystko mnie bolało. Dopiero w przyszły weekend będę mogła opuścić szpital tzn. pójść pozwiedzać, dlatego całą sobotę i niedziele spędziłyśmy na oglądaniu filmów, graniu w karty oraz przeróżnych innych czynnościach. Miałyśmy zobaczyć się dopiero za dwa tygodnie dlatego nasze pożegnanie było pożegnaniem łez. Obie przez 20 minut w swoich objęciach płakałyśmy..
Następny tydzień spędziłam na wyczekiwaniu soboty czyli dnia, w którym przyjeżdża do mnie Bartek. W poniedziałek dostałam kolejną dawkę chemioterapii, a cały wtorek i środę odpoczywałam po tym koszmarze. Czwartek i piątek spędziłam czytając książki. Aż wreszcie nadeszła sobota.. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Myślę, że następny rozdział ukaże się pod koniec tygodnia lub na weekendzie, ponieważ jestem chora i leże w łóżku i nie mam siły myśleć, a po za tym planuję już w środę iść do szkoły. Cały koniec tygodnia "zawalony" sprawdzianami.. masakra. :(

Gotowi na jutro !
Mecz Resovii. Jestem smutna, bo nie jedzie Piotrem i Achrem. Ale wieżę, że mamy szanse. :D



Pasiaki dajcie czaduu ! :D :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz