niedziela, 2 grudnia 2012

15. Zapach miłości unosi się lekko jak ptak.

Szliśmy jak zwykle roześmiani schodami prowadzącymi do mieszkania kapitana. Już pod blokiem słychać było rozbrzmiewającą muzykę, nie sądziłam że oprócz nas miał być ktoś inny. W mieszkaniu od razu poznałam żonę Krzysia oraz paru siatkarzy Resovii i Jastrzębia wraz z dziewczynami, narzeczonymi czy też żonami. Zauważyłam też parę osób, które na oko wielkiego fana siatkówki nie były związane z tą dyscypliną, jak się później okazało było tam sporo znajomych Oliega oraz jego siostra Rita.
Mimo, że większość z obecnych tutaj znałam zaledwie godzinę świetnie się z nimi dogadywałam i czułam się w ich towarzystwie jak ryba w wodzie. Parę osób tańczyło, niektórzy rozmawiali inni pyli trunki. O dziwo alkoholu nie było dużo.
 
Koło 23 muzyka leciała dużo ciszej w zasadzie tylko pomrukiwała, większość gości udało się do domu lub hotelu. Zostałam jedynie ja, Zbyszek, Misiek, Olieg z żoną, Krzysiek z żoną, siostra Oliega oraz Grzesiek, Nikola i dwóch znajomych kapitana, których imion niestety nie zapamiętałam. Siedzieliśmy rozmawiając i wygłupiając się kiedy nagle padła propozycja, która zwaliła mnie z nóg.
 Mieliśmy grać w butelkę, myślałam na początku, że żartują przecież w butelkę gra się na wycieczkach klasowych w gimnazjum, a nie na imprezie u dorosłych. Jednak nie protestowałam i z kieliszkiem wina siedziałam patrząc jak butelka kręci się w nieznanym kierunku.
Pierwszą ofiarą padła Natalia- żona organizatora imprezy.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytał ktoś z koła, w jakim siedzieliśmy na miekkim wełnianym dywanie.
- Wyzwanie.
- O ! Ja, ja ! - zaczął wyrywać się Ignaczak. - zjedz łyżkę cynamonu ! ( Ci którzy próbowali będę wiedzieć, że przyjmne to to nie jest xd ) Natalia nie była zadowolona, ale poszła do kuchni i wróciła z pełną łyżką brązowego proszku o intensywnym zapachu. Uśmiechnęła się chytrze, chociaż w jej oczach było widać nieuzasadniony strach. Włożyła do ust srebrną łyżkę i zamarła. Wszyscy czekali w napięciu na rozwój sytuacji. Natalia zaczęła kaszleć, a z jej ust wydobywał się proszek. Wyglądała tak jakby zionęła brązowym ogniem. Z ust gości wydobył się nie pohamowany śmiech.
Po paru minutach butelka znów ruszyła w wir zabawy. Kolejną ofiarą był Olieg następnie Krzyś potem Zbyszek i Rita. Zabawa toczyła się pełną parą, kiedy zabawa miała dobiec końca i butelka kręciła się ostatni raz, czułam że padnie na mnie. Szklany pojemnik zaczął zwalniać w pobliżu miejsca, w którym aktualnie się znajdowałam w duchu zaczęłam się modlić, niestety i to nie pomogło butelka zatrzyłama się na wprost mnie.
- Prawda czy wyzwanie ? - zaśmiała się Rita.
- Prawda - westchnęłam głośno. Od razu kiedy zobaczyłam chytry uśmiech na twarzy Igły pożałowałam swojej decyzji, ale nie było już wyjścia.
- Powiedz nam złotko, jakbyś miała wybrać któregoś z nas. Który miałby największe szanse wylądować w Twoim łóżku ? - siedziałam zdezorientowana, słyszałam śmiech wszystkich gości.
- A czy w tej grze, nie ma jakiejś kary za nie odpowiedzenie albo niewypełnenie wyzwania ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak naprawdę to jest, ale w naszej nie. - zaśmiał się Ignaczak. - no to który miałby szanse dostać taką przyjemność ? - westchnęłam, popatrzyłam się na twarze wszystkich tu obecnych.
- Hmmm. pomyślmy Rita. - zaśmiałam się, a oni razem ze mną.
- Ale mi chodziło o mężczyznę. - tak dokładnie wiedziałam o co mu chodziło, ale nie chciałam odpowiadać na to bezsensowne pytanie. Wyczekiwałam jakiegoś cudu, może mój telefon mógłby zadzwonić i uratować mnie z tej żenującej sytuacji, niestety jak na złość się tak nie stało.
- No dawaj młoda i się zbieramy. - popędzał mnie uśmiechnięty Kosok.
- Zbyszek - powiedziałam nieśmiało i odrazu moje policzki oblały się rumieńcem. Mogłam się tego spodziewać chłopcy zaczęli mnie znacząco szturchać i naśmiewać się że Olieg ma wolną jedną sypialnie.
 
Po wybrnięciu z tej sytuacji powoli zbierałam się do wyjścia tak jak wszyscy goście. Zdałam sobie sprawę, że nie mam jak wrócić i poinformowałam o tym chłopców z nadzieję, że któryś mógłby mnie podwieźć.
- A może Zbyszek ? - zaśmiał się Misiek.
- Mi pasuję, ale po drodze jeszcze będziemy musieli odwieźć Cie do hotelu. - odparł Bartman patrząc na przyjaciela.
- Dobra. - I tak wylądowałam w samochodzie z facetem, który wiedział że z miłą chęcią wskoczyłabym mu do łóżka oraz z jego przyjaciela, który całą drogę naśmiewał się z tej sytuacji.
Po paru minutach drogi pożegnaliśmy się z Dzikiem i zaczęliśmy kierować się w stronę mojego rodzinnego domu. Całą drogę oboje milczeliśmy jedynie muzyka płynąca z radia robiła w samochodzie jakiś hałas - przyjemny hałas.
 
Irytowała mnie ta podróż, piosenka no cóż można przyznać, że romantyczna, mężczyźnie który siedział obok mnie parę minut wcześniej wyznałam że z chęcią bym się z nim przespała, a na dodatek wkurzało mnie to co działo się między nami. Co chwile któreś z nas dyskretnie zerkało w swoją stronę.
 
Na szczęście koło 1 podjechaliśmy pod mój dom.
- Słuchaj Zbyszek. Przepraszam za to co dzisiaj powiedziałam, ale..
- Spokojnie, oni już tacy są. - zaśmiał się - ale dzięki, bo nawet jeśli była to tylko gra to dostałem miły komplement od Ciebie.- uśmiechnął się.
- Zawsze do usług. - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hahahahahahahaha./ :D

Jeszcze tylko 2 weekendy i święta. :D
A weekendy mijają mi zawsze bardzo szybko. :P

Nie wiem czy Olieg ma siostrę tak naprawdę no ale cóż. :)
Przepraszam za błędy, ale nie chce mi się ich poprawiać, ale chyba nie jest ich za dużo. :))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz