Szliśmy jak zwykle roześmiani schodami prowadzącymi do mieszkania kapitana. Już pod blokiem słychać było rozbrzmiewającą muzykę, nie sądziłam że oprócz nas miał być ktoś inny. W mieszkaniu od razu poznałam żonę Krzysia oraz paru siatkarzy Resovii i Jastrzębia wraz z dziewczynami, narzeczonymi czy też żonami. Zauważyłam też parę osób, które na oko wielkiego fana siatkówki nie były związane z tą dyscypliną, jak się później okazało było tam sporo znajomych Oliega oraz jego siostra Rita.
Mimo, że większość z obecnych tutaj znałam zaledwie godzinę świetnie się z nimi dogadywałam i czułam się w ich towarzystwie jak ryba w wodzie. Parę osób tańczyło, niektórzy rozmawiali inni pyli trunki. O dziwo alkoholu nie było dużo.
Koło 23 muzyka leciała dużo ciszej w zasadzie tylko pomrukiwała, większość gości udało się do domu lub hotelu. Zostałam jedynie ja, Zbyszek, Misiek, Olieg z żoną, Krzysiek z żoną, siostra Oliega oraz Grzesiek, Nikola i dwóch znajomych kapitana, których imion niestety nie zapamiętałam. Siedzieliśmy rozmawiając i wygłupiając się kiedy nagle padła propozycja, która zwaliła mnie z nóg.
Mieliśmy grać w butelkę, myślałam na początku, że żartują przecież w butelkę gra się na wycieczkach klasowych w gimnazjum, a nie na imprezie u dorosłych. Jednak nie protestowałam i z kieliszkiem wina siedziałam patrząc jak butelka kręci się w nieznanym kierunku.
Pierwszą ofiarą padła Natalia- żona organizatora imprezy.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytał ktoś z koła, w jakim siedzieliśmy na miekkim wełnianym dywanie.
- Wyzwanie.
- O ! Ja, ja ! - zaczął wyrywać się Ignaczak. - zjedz łyżkę cynamonu ! ( Ci którzy próbowali będę wiedzieć, że przyjmne to to nie jest xd ) Natalia nie była zadowolona, ale poszła do kuchni i wróciła z pełną łyżką brązowego proszku o intensywnym zapachu. Uśmiechnęła się chytrze, chociaż w jej oczach było widać nieuzasadniony strach. Włożyła do ust srebrną łyżkę i zamarła. Wszyscy czekali w napięciu na rozwój sytuacji. Natalia zaczęła kaszleć, a z jej ust wydobywał się proszek. Wyglądała tak jakby zionęła brązowym ogniem. Z ust gości wydobył się nie pohamowany śmiech.
Po paru minutach butelka znów ruszyła w wir zabawy. Kolejną ofiarą był Olieg następnie Krzyś potem Zbyszek i Rita. Zabawa toczyła się pełną parą, kiedy zabawa miała dobiec końca i butelka kręciła się ostatni raz, czułam że padnie na mnie. Szklany pojemnik zaczął zwalniać w pobliżu miejsca, w którym aktualnie się znajdowałam w duchu zaczęłam się modlić, niestety i to nie pomogło butelka zatrzyłama się na wprost mnie.
- Prawda czy wyzwanie ? - zaśmiała się Rita.
- Prawda - westchnęłam głośno. Od razu kiedy zobaczyłam chytry uśmiech na twarzy Igły pożałowałam swojej decyzji, ale nie było już wyjścia.
- Powiedz nam złotko, jakbyś miała wybrać któregoś z nas. Który miałby największe szanse wylądować w Twoim łóżku ? - siedziałam zdezorientowana, słyszałam śmiech wszystkich gości.
- A czy w tej grze, nie ma jakiejś kary za nie odpowiedzenie albo niewypełnenie wyzwania ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak naprawdę to jest, ale w naszej nie. - zaśmiał się Ignaczak. - no to który miałby szanse dostać taką przyjemność ? - westchnęłam, popatrzyłam się na twarze wszystkich tu obecnych.
- Hmmm. pomyślmy Rita. - zaśmiałam się, a oni razem ze mną.
- Ale mi chodziło o mężczyznę. - tak dokładnie wiedziałam o co mu chodziło, ale nie chciałam odpowiadać na to bezsensowne pytanie. Wyczekiwałam jakiegoś cudu, może mój telefon mógłby zadzwonić i uratować mnie z tej żenującej sytuacji, niestety jak na złość się tak nie stało.
- No dawaj młoda i się zbieramy. - popędzał mnie uśmiechnięty Kosok.
- Zbyszek - powiedziałam nieśmiało i odrazu moje policzki oblały się rumieńcem. Mogłam się tego spodziewać chłopcy zaczęli mnie znacząco szturchać i naśmiewać się że Olieg ma wolną jedną sypialnie.
Po wybrnięciu z tej sytuacji powoli zbierałam się do wyjścia tak jak wszyscy goście. Zdałam sobie sprawę, że nie mam jak wrócić i poinformowałam o tym chłopców z nadzieję, że któryś mógłby mnie podwieźć.
- A może Zbyszek ? - zaśmiał się Misiek.
- Mi pasuję, ale po drodze jeszcze będziemy musieli odwieźć Cie do hotelu. - odparł Bartman patrząc na przyjaciela.
- Dobra. - I tak wylądowałam w samochodzie z facetem, który wiedział że z miłą chęcią wskoczyłabym mu do łóżka oraz z jego przyjaciela, który całą drogę naśmiewał się z tej sytuacji.
Po paru minutach drogi pożegnaliśmy się z Dzikiem i zaczęliśmy kierować się w stronę mojego rodzinnego domu. Całą drogę oboje milczeliśmy jedynie muzyka płynąca z radia robiła w samochodzie jakiś hałas - przyjemny hałas.
Irytowała mnie ta podróż, piosenka no cóż można przyznać, że romantyczna, mężczyźnie który siedział obok mnie parę minut wcześniej wyznałam że z chęcią bym się z nim przespała, a na dodatek wkurzało mnie to co działo się między nami. Co chwile któreś z nas dyskretnie zerkało w swoją stronę.
Na szczęście koło 1 podjechaliśmy pod mój dom.
- Słuchaj Zbyszek. Przepraszam za to co dzisiaj powiedziałam, ale..
- Spokojnie, oni już tacy są. - zaśmiał się - ale dzięki, bo nawet jeśli była to tylko gra to dostałem miły komplement od Ciebie.- uśmiechnął się.
- Zawsze do usług. - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahahahahahahaha./ :D
Jeszcze tylko 2 weekendy i święta. :D
A weekendy mijają mi zawsze bardzo szybko. :P
Nie wiem czy Olieg ma siostrę tak naprawdę no ale cóż. :)
Przepraszam za błędy, ale nie chce mi się ich poprawiać, ale chyba nie jest ich za dużo. :))
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahahahahahahaha./ :D
Jeszcze tylko 2 weekendy i święta. :D
A weekendy mijają mi zawsze bardzo szybko. :P
Nie wiem czy Olieg ma siostrę tak naprawdę no ale cóż. :)
Przepraszam za błędy, ale nie chce mi się ich poprawiać, ale chyba nie jest ich za dużo. :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz