niedziela, 9 grudnia 2012

18. Niech mi zabiorą powietrze i tak będę oddychał Tobą.

Było sporo po 19 wiedziałam, że muszę wracać do domu, bo mają przyjść moi przyjaciele. Ale nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Cały czas czułam smak jego ust, jego ciepły oddech, błyszczące oczy i uśmiechniętą twarz. Mogłabym całe życie spędzić w jego objęciach.
Niechętnie po około 20 minutach weszłam do domu.
- Agata ! Gdzieś ty tak długo była ? - zawołała już od progu moja mama.
- No przecież z siatkarzami.

- Aga ? Ja znam ten wyraz twarzy, z kim się całowałaś ? - zapytała uśmiechnięta Gośka, kiedy wchodziłam do salonu. Musiała się odezwać, no kurde musiała, przy całej rodzinie.
- Co ty gadasz ?! Z nikim się nie całowałam. - odpowiedziałam zawstydzona ową sytuacją. Kolejne 20 minut cała moja rodzina wraz z Michałem i Gośką próbowali ode mnie wyciągnąć z kim "wymieniałam się śliną" . Ale bez skutku, nic im nie powiedziałam. Parę minut po 21 moi przyjaciele zgromadzili się przy drzwiach wyjściowych i zaczęły się płaczliwe komentarze, żebym szybko do nich wracała i że będą tęsknić.
Pożegnałam się z Gośką i nadszedł czas na Michała.
- Kochaniutka wracaj do nas szybciutko, bo będę tęsknić i ten chłopiec pewnie też. - zaśmiał się, po czym dostał ode mnie kuksańca w brzuch .
 - Ale weź mi powiedź. - odezwał się błagalnym głosem.
- No dobra ... Bartman. - wyszeptałam mu do ucha.
- Całowałaś się z Bartmanem ! - krzyknął najgłośniej jak chyba umiał. Wszystkie twarze popatrzyły na mnie tajemniczo.
- No, no nasza Agatka i pan Bartman. - zaśmiał się mój brat.
- Aga, zdradź jak całuje najseksowniejszy reprezentant Polski. - odezwała się Gośka.
- Dobrze, bardzo dobrze Gocha. A teraz koniec tego wywiadu wyjazd. - roześmiałam się. Niestety na tym ich wywód na temat mojego całowania się ze Zbyszkiem się nie skończył. Moi przyjaciele opuścili mój dom dopiero po 22, a ja poszłam kończyć się pakować, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę !
- Aga, nie przeszkadzam ? - odezwała się moja mama.
- Nie coś ty wchodź. Coś nie tak mamo ?
- Nie. Córciu lubisz Zbyszka prawda ?
- No tak. - odpowiedziałam, czując że się rumienie.
- To fajnie. Miły z niego chłopiec.
- Wiem mamo. - opowiedziałam lekko zdezorientowana, ponieważ nie wiedziałam do czego dąży ta rozmowa.
- To się cieszę . - powiedziała moja pierworodna i wyszła z mojego pokoju.
Zostałam sama, nałożyłam słuchawki, a w nich popłynęła kojąca moje rozklekotane serce muzyka .

Obudziłam się po 10 wzięłam prysznic, ubrałam się i starannie opuściłam na ramiona moje długie proste włosy.
 Zjadłam śniadanie i po 12 w przedpokoju powtarzała się scena sprzed paru tygodni. Stałam w objęciach mojej mamy, mojego taty i brata. Osób bez których moje życie nie miałoby najmniejszego sensu. Wiedziałam, że muszę już iść, ale serce bolało mnie tak bardzo, tak bardzo jak wczoraj kiedy żegnałam się z Gochą i Michałem, a jeszcze wcześniej ze Zbyszkiem. Rozrywało mnie od środka, tak bardzo chciałam zostać, ale wiedziałam że podróż tam może naprawić moje życie, zdjąć z moich płuc przeraźliwego gryzonia, który całym sobą pożera moje życie..
Tak jak cztery tygodnie temu usłyszałam klakson taksówki. Ucałowałam wszystkich na pożegnanie i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi, na wycieraczce zauważyłam bukiecik różowych róż. Wzięłam go, ponieważ na bileciku pomiędzy płatkami róż widniało moje imię. Wsiadłam do auta i udałam się na rzeszowskie lotnisko.

" Agata, przeprosiłbym Cię za to, że pocałowałem Cię wczoraj, jeśli bym tego żałował, a tak nie jest.
Kiedyś przeczytałem, że różowe róże oznaczają miłość więc takie właśnie dostajesz.

"Niech mi zabiorą powietrze i tak będę oddychał Tobą." - jak jechaliśmy od Oliega w radio puszczali piosenkę i zauważyłem, że na te słowa z Twojej twarzy nie schodzi uśmiech.
Kiedyś zadzwonię.
Zbyszek. "
 
Z oczy płynęły mi łzy, policzki płonęły. Dlaczego musiało się to stać akurat teraz ? Dlaczego akurat teraz musiałam się zakochać ? Kurwa ! Czy nie było inny terminów ? Tylko teraz ? Teraz kiedy jadę prawdo podobnie na śmierć ? Jasna cholera. !
Widziałam w lusterku wzrok kierowcy. Chciałam powiedzieć mu wszytko, jak na spowiedzi. Chciałam o tym mówić i opowiadać, aby mi ulżyło, ale wiedziałam że nie jest to to co powinna zrobić.
Całą drogę dyskretnie ręką wycierałam z twarzy łzy. 
 
 
 Parę dni później 
 
Siedzę na łóżku w uszach brzmi piosenka, nasza piosenka . Boli mnie głowa, nadgarstek jest napuchnięty od ilości chemii, która wpływa do żył. Jednak najbardziej boli coś innego, boli to że tak cholernie tęsknie za Tobą, za Twoim głosem, za zbyt dużą ilością perfum na Twoim ciele.
Miałeś zadzwonić. Tak po prostu się odezwać. Czy to aż takie trudne.
 
Nagle te myśli, gdzieś odlatują, powietrze nie chce dostać się do moich płuc, duszę się. Wielka piłka taka jak ta do siatkówki, którą w tej chwili odbijasz na treningu znajduje się w moich delikatnych płucach. Przed oczami jest jedynie ciemność, widzę tylko czyjeś sylwetki próbujące mnie uratować. Umieram... powoli, ale umieram. Może uratować mnie tylko jedna rzecz, tylko jeden głos.
 
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
No Siema, :D
Nie podoba mi się ten rozdział..grr .
Nie wiem kiedy dodam następny, ponieważ brak czasu mi doskwiera.. :((
 
 
Pozostańcie na linii.. :D
 
 



4 komentarze:

  1. Rozdział po prostu Zajebisty :* Zaczęłam nie dawno czytać twojego bloga bo w sobotę i od razu mi się spodobał. Może dlatego że jest on o moim ulubionym siatkarzu:) Czekam na następny rozdział bo piszesz...super, tak romantycznie,szkoda tylko że Agata jest chora:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:))
      Cieszę się że komuś się podoba. :D
      To widzisz, masz takie same poglądy, bo Zibi też jest moim ulunionym siatkarzem. :D

      Pozdrawiam. :DD

      Usuń
  2. Już nie mogę doczekać się następnego :)/K.W

    OdpowiedzUsuń