środa, 26 grudnia 2012

23. Dopóki tylko moje serce będzie bić, ty nie przestaniesz w nim żyć.

Każdy kolejny dzień w Paryżu wyglądał tak samo. Jednak piątek był dniem innym niż wszystkie, może trochę bardziej niezwykłym, ale jednocześnie przerażającym. 
Obudziłam się koło 9 ubrałam się zjadłam śniadanie i zmierzałam do sali wyroku, do sali w której 
dowiedzieć się ostatecznie miałam czy wyzdrowiałam czy czeka mnie śmierć. 



Sobota 17:20 lotnisko 



- Witaj kochanie ! - zaśmiał się Zbyszek tuląc moją łysą głowę do swojego torsu. 
- No cześć. 
- I jak badania ? - zapytał się mój chłopak. W jego głosie wyczuć można było zmartwienie i poddenerwowanie. 
- Jestem zdrowa ! Słyszysz to koniec tej masakry ! - nie musiałam długo czekać na rozwój wydarzeń, bo po chwili byłam niesiona, a raczej podrzucana przez Bartmana. 

Cała droga do mojego rodzinnego domu minęła nam w wyśmienitych humorach. Już dawno nie byłam równie szczęśliwa. 
Jadąc białym audi miałam wrażenie, że cały świat staną na głowie, że ludzie na całej kuli ziemskiej oddali swoje szczęście, żebym to ja mogła być szczęśliwa. 
Miałam przy sobie mężczyznę, który mnie kocha, którego kocham ja, w domu czeka na mnie rodzina, która oddałaby dla mnie wszystko. Moi przyjaciele, którzy nawet w najtrudniejszych momentach mojego życia byli przy mnie. A co najważniejsze jestem zdrowa. Wygrałam walkę z rakiem na przekór wszystkim i wszystkiemu. 
8 miesięcy temu mówiono mi, że to mój ostatni rok życia, że to koniec. Teraz nazywają mnie w Paryżu chodzącym cudem. 
Nie poddałam się mimo tak okropnego cierpienia, mimo codzienny łez z powodu bólu. Żyję ! Wygrałam walkę z tym potworem mimo, że byłam w grupie śmierci. 
Byłam tak jak siatkarze dzielna, waleczna i wyszłam z grupy ! Można by rzec, że wygrałam z Brazylią, z Rosją, USA ! Bo siatkarze mają ich w swojej grupie śmierci przy turniejach moimi przeciwnikami mojej grupie śmierci były małe tkanki tworzące okropnego guza, który z każdym głębokim wdechem uciskał moje obolałe życiem płuca. 

W domu przywitał mnie gwar mojej najbliższej rodziny oraz znajomych.  Miałam wrażenie, że mimo, że czasem jest między nami niefajnie, że czasem się kłócimy i wyzywamy to teraz wiedziałam że byli ze mną zgodni w jednej kwestii. W tym, że są równie szczęśliwi co ja.  



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

I tym miłym akcentem kończę ten rozdział. :) 

Dziękuję bardzo za miłe komentarze. :P 
Co tam u was słychać ? Bardzo bolą brzuchy po świętach ?  

Pozostańcie na linii. :)) / Idalia.

P.S 
Przepraszam, bo znów krotki. :( następny postaram się dłuższy.

7 komentarzy:

  1. Super, super, super. Przepraszam, ze wcześniej nie komentowałam. Jestem taka szczęśliwa, że Agata jest już zdrowa. Czekałąm na ten rozdział z utęsknieniem. U mnie też już nowy.

    Buziaki i pozdrawiam.

    no_princess

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      Wiem, wiem, że nowy bo już przeczytałam. :D

      Buziole. :)

      Usuń
    2. Podpba się? Trochę namieszałam, żeby za wesoło nie było. Nie wiedziałam jak to wyjdzie.
      Obiecuję, że będę do Ciebie zaglądać regularnie.

      :D Pozdrawiam

      Usuń
    3. Podoba, podoba - bardzo. :)
      Codziennie tam zaglądam. :P
      Nie obiecuj po prostu wpadaj jak masz czas. :))

      Ja również pozdrawiam. c ;

      Usuń
  2. rozdział jak zawsze świetny . ; ))
    mnie brzuch nie boli . według mojej mamy przez te święta schudłam . ;D a jak u Ciebie .?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      Hahha. to ja chyba na odwrót, bo wydaje mi się że przytyłam. :P

      Usuń
  3. S U P E R !!!!!
    Nareszcie jest zdrowa tylko się martwię czy nie będzie nawrotu choroby ??Ale miejmy nadzieję że nie:)
    Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń