wtorek, 4 grudnia 2012

16. Cofnęłam się, dobrze wiedząć, że tym swoim uwodzicielskim uśmiechem jest zdolny wymazać mi z głowy nawet najważniejsze myśli.

Obudziłam się z okropnym bólem. Nie był to ból fizyczny jaki zdarzał mi się ostatnio dość często,ale ból psychiczny. Bolało to, że już jutro będę musiała pożegnać się z ludźmi, którzy wywołują u mnie codzienny uśmiech i polecieć do Paryża.
 
Poranek jak poranek..
 Wzięłam szybki prysznic, włosy pofalowałam, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się . Koło 11 zeszłam na śniadanie. W mojej kuchni siedział niespodziewany mi gość popijający kawę.
- Zbyszek ?
- No cześć - uśmiechnął się. - zostawiłaś u mnie w samochodzie wczoraj portfel więc postanowiłem Ci go przywieźć. Twoja mama mnie wpuściła i powiedziała, że jedzie do pracy. No i pojechała.
- Okej, a długo tak siedzisz ?
- Nie jakieś 30 minut.
- To trzeba było wejść na górę do mnie. Chcesz coś zjeść ? - zapytałam otwierając lodówkę. - Albo raczej nie, bo świeci światło. - roześmiałam się, a Bartman ze mną
- No tak miałem Ci przekazać, że zakupy trzeba zrobić. A tak właściwie to ja do siebie też muszę zrobić więc możemy wybrać się razem. Chyba, że jedynie sypiać chcesz ze mną ? - zaśmiał się.
- Z Tobą mogę robić wszystko ! - zmrużyłam sexownie oczy.
- To na blacie czy w łóżko ? - zaśmiał się.
- Potem pomyślimy, a teraz Bartman do nogi i na zakupy ! - rozkazałam.
- Oczywiście ! 
Wzięłam torbę i po chwili siedziałam w aucie.
Cały samochód przesiąknięty był bartmanowymi perfumami, które przyjemnie łaskotały moje nozdrza. Zamknęłam oczy i delektowałam się tym zapachem oraz jego głosem. Po chwili poczułam Zbyszkową rękę na swojej dłoni.
- Księżniczko nie śpij, bo Ci jeszcze ktoś dziecko podrzuci. - zaśmiałam się. Wyszłam z samochodu wraz z Zbyszkiem i oboje zaczęliśmy kierować się w stronę wejścia do supermarketu. Po drodze Zbyszek zrobił parę zdjęć z fanami oraz rozdał parę autografów. Z przyjemnością oglądało się to zdarzenie, ponieważ pomimo tego że na pewno było to męczący to Bartman robił to z wielką radością. Po około 20 minutach weszliśmy do sklepu.
- Przepraszam, ale nie mogłem odmówić. - powiedział skruszony atakujący.
- Przecież nic nie mówię, rozumiem. - uśmiechnęłam się.
Zakupy minęły mi szybko, może trochę za szybko. Z pełnym koszykiem zakupów wsiedliśmy do samochodu.

Po drodze nie obyło się bez bardzo ciekawej interpretacji piosenki Edyty Górniak, którą wykonywał Zbigniew Bartman. Po paru minutach samochód zatrzymał się pod moim domem.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i już miałam dać mu buziaka.
- Ja Ci pomogę to wnieść, spokojnie. - uśmiechnął się i chwycił moje upchane reklamówki. Rozpakowanie 3 toreb z zakupami zajęło 20 minut, ponieważ pan Bartman zabronił mi ruszać jedzenia i sam zgadywał co gdzie leży. Towarzyszyło mi przy tym dużo śmiechu kiedy mąkę chciał włożyć do szafki z kubkami i tym podobnych.
- To ja się będę już zbierał. - powiedział Zibi po skończonej pracy.
- A może zostaniesz jeszcze na herbatę, muszę Ci jakoś wynagrodzić te męczące zakupy ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Jedną. - zaśmiał się Zbyszek. - Ale pod jednym warunkiem.
- Oho, zaczyna się. No dawaj panie Bartmanie.
- Ty sobie siądziesz przed telewizorkiem, a ja przygotuję napoję.
- Ehh.. no dobra, ale ja chce sok. - uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce przed TV. Co chwilę odwracałam się patrząc jak taki wielki facet dyskretnie porusza się po małej powierzchni. Nie omieszkałam zerknąć na zgrabny tyłek naszego reprezentanta.
Najpierw na stół trafiła herbata i talerz herbatników. Zbyszek wrócił się po sok, kiedy usłyszałam hałas tłuczonego szła i ciche " Kurwa " . Pobiegłam do kuchni i zauważyłam na podłodze śmiejącego się Bartmana w przemoczonych ubraniach po porzeczkowym soku. Wpadłam w nie pohamowany śmiech. Wyglądało to komicznie, kiedy na białych płytkach w małym pomieszczeniu leżał prawie dwu metrowy gigant zalany granatowym napojem.
- No i czego się śmiejesz Agata ?! Może byś pomogła ? - powiedział przez śmiech Bartman.
- Już pomagam. Chodź. - pociągnęłam go za mokrą koszulkę do swojej sypialni.
- Rozbieraj się ! - zarządziłam.
- Oooo. Czyli to jednak nie była tylko gra ! Naprawdę chcesz się ze mną przespać. - powiedział Zbyszek z chytrym uśmiechem.
- Nie po prostu dam Ci ciuchy mojego brata nie pozwolę, żebyś tak wyszedł z mojego domu. - zaśmiałam się i poszłam do pokoju mojego brata. Wyciągnęłam zielony t-shirt i jeansy i wróciłam do swojego pokoju. Zastałam tam widok, który wprawił mnie w osłupienie.
 Stałam z wytrzeszczonymi oczami i otwartymi ustami z wielkim uśmiechem. W moich ustach zaczęło wytwarzać się więcej śliny, miałam wrażenie że zaraz cała zawartość mojej buzi wypłynie i spadnie na drewnianą podłogę. 
- Wszystko w porządku ? - zapytał Bartman stojący w samych granatowych bokserkach .
- T..tak. - moje myśli szalały, nie panowałam nad sobą wyobrażałam sobie rzeczy, które człowiekowi przy zdrowych zmysłach nie przychodzą do głowy. Bartman był tak samo osłupiały tyle że moim zachowaniem.
- A o to Ci chodzi ? - zaśmiał się Zbyszek pokazując na swoją niewiarygodnie cudownie umięśnioną klatę. Nie odpowiedziałam nic, wiedziałam że zachowuję się głupio, ale nie mogłam przestać wpatrywać się w jego bokserki oraz genialnie wyrzeźbiony tors. Zauważyłam, że Zbyszek nadal ubrany jedynie w bokserki zbliża się do mnie. Nie pewnie zaczęłam się cofać chociaż mój umysł i serce mówiło "STÓJ ! "
- Yy.. p..przepraszam. - zarumieniłam się i opuściłam swój pokój.
Poszłam do kuchni i zaczęłam zbierać z ziemi kawałki szła. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki.
- Ja już pójdę, jutro przywiozę Ci ciuchy. - niepewnie uśmiechnął się Bartman i opuścił mój dom.

Siedziałam na podłodze dobre 20 minut i zastanawiałam się co ja najlepszego zrobiłam, właśnie wyrzuciłam z domu najsexowniejszego faceta pod słońcem, którego pragnę bardziej niż czekoladę, a czekoladę uwielbiam.
- Gośka ! Powiedz, że jestem głupia !
- No jesteś. - usłyszałam roześmiany głos w słuchawce swojego telefonu. - Ale co się stało ? - opowiedziałam jej całą historię sprzed ostatnich 3 godzin. Jedyną odpowiedziął był śmiech mojej przyjaciółki.
- No i z czego rżysz ?
- Z czego ? Po pierwsze jesteś głupia, ja to odrazu bym się na niego rzuciła, a po drugie głupku ty go kochasz ! - zaśmiała się Gocha.
- No to co ja mam teraz kurde zrobić ? - zaptałam zrozpaczona.
- Nic, niech chłopak trochę postara. - zaśmiała się .
- Ale ja serio pytam ?
- A ja serio odpowiadam. Jak kocha i mu zależy to się jeszcze bardziej postara, żeby wylądować w Twoim łóżku tylko, że teraz nago. - zaśmiała się.

Resztę czwartku pakowałam swoje tobołki i zastanawiałam się co się dzisiaj stało.
Może rzeczywiście musi się trochę postarać ? Ale boję się, że niedługo nie będzie o co się starać, zostaną jedynie moje prochy... 


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

3:0 
Mecz wprawdzie moim skromnym zdaniem trochę wymęczony, ale zwycięzców się nie powinno sądzić.
Najbliższy mecz ze Skrą. może być ciężko, mam nadzieję, że tak jak w tamtej kolejce dla nas wygrany. <3
Dzisiaj bardzo podobała mi się gra Oliega Achrema :d

A może coś powiem co do LŚ 2013.
Dla tych nie ogarniętych nasza grupa :P
Grupa A: Brazylia (pozycja w rankingu FIVB: 1), Polska (3), USA (5), Bułgaria (8), Argentyna (9), Francja (16)
Moi znajomi mówią :
" Ogarnij się z tą siatkówką, przecież my nawet z grupy nie wyjdziemy ! "
A ja wierzę, że wyjdziemy szczerze jestem tego pewna w 100 % . - " Wiara góry przenosi . " :D

POzdrawiam tych, którzy nie wierzą. <3

 

2 komentarze:

  1. Super opowiadanie ,miło się czyta i jest super!
    Będę tu często wpadać mam nadzieję że szybko będzie następny rozdzialik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :D
      Rozdziały staram się dodawać często, ale ze względu na treningi i szkołe nie mogę określić dokładnie kiedy będą się pojawiać
      Pozdrawiam/ Idalia.

      Usuń